czwartek, 10 maja 2018

Chrząszcz samobójca


czyli kozioróg dębosz w betonowej dżungli.




Zdjęcie robiłam około godziny 16.00 gdy chrząszcz, który wybrał się na zakupy został eksmitowany ze sklepu na trawnik. Wieczorem natknęłam się na niego ponownie, bo samobójca uparcie wracał na chodnik. Kozioróg dębosz, który zgubił swoje drzewo żyw był jeszcze, więc został nałapan do torby (śliczny, ale nie dotknę) i wytrzęsion na korę dębu. I to go chyba nieco przywiodło do zmysłów, bo już nie dumając wiele pomaszerował energicznie po korze w górę.

Wolę dęby niż robale, ale kozioróg po ochroną i ponoć nawet w Bartku mu żyć pozwalają więc...

4 komentarze:

  1. Chwała Ci za sprowadzenie kozioroga na właściwą drogę! Acz dąb zapewne ma inne zdanie w tej sprawie ;-).

    Może to był kozioróg miejski i spodziewał się w sklepie znaleźć to, czego jego dzicy krewniacy szukają w naturze. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się nie śmiej, nie śmiej, bo nałapanie tego obywatela do torby a potem wyeksmitowanie go na dąb (bez dotykania i bez uszkodzeń ratowanego) nie było łatwe. ;-))

      Kozioróg był wybitnie miejski - dowiedziałam się, że tuż obok jest rezerwat owych chrząszczy (i nawet zwróciłam kiedyś uwagę na charakterystyczny zwał pociętych pni w samym środku miasta, alem nie dociekała, co zacz). Może znudziło im się martwe drzewo, albo jest ich tam już za dużo... Chyba muszę przemóc wstręt do robali, podejść do tych zwalonych pni i przyjrzeć się tym chrząszczom bliżej - wielgaśne są...brr... ;-)

      Usuń
  2. Tym większa chwała Ci i cześć! (Się nie śmieję! Jak bym śmiała? ;-))

    Rezerwat chrząszczy! Wspaniałe. :-D

    OdpowiedzUsuń