czwartek, 6 listopada 2014

Na podhalańskich łąkach

Ranek w górach (fragment)

Już pokraśniał rąbek lasu...
Już się wdzięczy i uśmiecha
Brzeg doliny - a z szałasu
Dolatują śpiewne echa...

Przez zielone łąk kobierce,
Dzwoniąc, idą paść się trzody...
Jakaś rozkosz spływa w serce,
Powiew szczęścia i swobody.

Adam Asnyk


wtorek, 4 listopada 2014

Pod wierchami Tatr (VIII)

Giewont 

Stary Giewont na Tatr przedniej straży 
Głową trąca o lecące chmury - 
Czasem uśmiech przemknie mu po twarzy, Czasem brwi swe namarszczy ponury 
I jak olbrzym w poszczerbionej zbroi 
Nad kołyską ludzkich dzieci stoi. 

Przez ciąg wieków wznosi dumne czoło
I wysuwa pierś swą prostopadłą,
Patrząc z góry na wieśniacze sioło,
Co pokornie u nóg jego siadło.
Przez ciąg wieków straż swą nad nim trzyma
Z troskliwością dobrego olbrzyma.


Adam Asnyk

Pod wierchami Tatr (VII)


Podczas burzy



 Dołem - wicher ciężkie chmury niesie,

O skaliste roztrąca urwiska;

Burza huczy po sczerniałym lesie

I gromami w głąb wąwozów ciska...

A tam w górze, gdzie najwyższe szczyty,

Lśnią pogodne jak dawniej błękity.



Ach! tak samo na drogach żywota:

Nieraz burza szaleje nad głową,

Wicher nami nad przepaścią miota,

A grom ciemność oświetla grobową;

Jednak wyżej - widać błękit nieba...

Tylko wznieść się nad chmury potrzeba.



 Adam Asnyk





Pod wierchami Tatr (VI)


Cisza wieczorna
Opadły Tatry i omdlały,

Gdy na nie cisza rozmarzona

Płaszcz zarzuciła wiewny, biały;



 Gdy rozpostarła swe ramiona -

Srebrniej rozświetli mgławe smugi -

Garnące czoła gór do łona:



 Jak pas szeroki, jak pas długi,

Od Lodowego do Krywania

A z nimi puszcze, stawy, strugi,



Szczyt się przy szczycie ku niej słania...

Ona omdlenie wciąż rozsiewa,

Aż w tym bezkresie wyczerpania,



Tuląc się gdzieś do limby drzewa,

Sama wraz z bolem twym omdlewa...

Jan Kasprowicz


Pod wierchami Tatr (V)


Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym



Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,

lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...

Okręcajmy się wstęgą naokoło księżyca,

co nam ciała przezrocze tęczą blasków nasyca,

i wchłaniajmy potoków szmer, co toną w jeziorze,

i limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze,

pijmy kwiatów woń rzeźwą, co na zboczach gór kwitną,

dźwięczne, barwne i wonne, w głąb wzlatujmy błękitną.



Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,

lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...

Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona,

lećmy, lećmy ją żegnać, zanim spadnie i skona,

puchem mlecza się bawmy i ćmy błoną przezroczą,

i sów pierzem puszystym, co w powietrzu krąg toczą,



nietoperza ścigajmy, co po cichu tak leci

jak my same, i w nikłe oplątajmy go sieci,

z szczytu na szczyt przerzućmy się jak mosty wiszące,

gwiazd promienie przybiją do skał mostów tych końce,

a wiatr na nich na chwilę uciszony odpocznie,

nim je zerwie i w pląsy znów pogoni nas skocznie...

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Pod wierchami Tatr (IV)

Morskie Oko

Ponad płaszczami borów, ściśnięte zapor Ścian olbrzymich, co w koło ze sobą się zwarły,
Ciemne wody rozlewa posępne jezioro,
Odzwierciedlając w łonie głazów świat zamarły.

Stoczone z szczytów bryły mchu pokryte korą,
Po brzegach rumowisko swoje rozpostarły,
Na nim pogięte, krzywe kosodrzewu karły
Gdzieniegdzie nagą pustkę w wianki swe ubiorą.

Granitowe opoki, wyniesione w chmury,
Rzadko tam żywsze blaski słoneczne dopuszczą...
I tajemnicze głębie kryje cień ponury.

Cisza - tylko w oddali gdzieś potoki pluszczą
Lub wichry, przelatując nad zmartwiałą puszczą,
Swym świstem grozę dzikiej powiększą natury.


Adam Asnyk




Pod wierchami Tatr (III)



Pod Rysami

Ciemno. W powietrzu wilgoć. W Rysach potok huczy
staw uderza o brzegi, bulgota i pluszcze;
wiatr błądzi przez nadwodne, puste, głuche puszcze
i gwiżdżąc po upłazach i turniach się włóczy.

W ciemni blask czasem zalśni metaliczny, kruczy
na wodzie, którą lekki wiatr marszczy i muszcze;
zaczernią się na brzegu kosodrzewu kuszcze
lub skała się w cień blady, posępny obłóczy.

Ciemno - wtem gdzieś w przepastnej nieprzejrzanej dali
zabłysło - czy to spadła na brzegi odmętu
gwiazda o promienistym blasku dyjamentu ?

Już błysła druga, trzecia, już dziesięć się pali -
rzekłbyś, że się gwiazdami podnóże gór złoci -
a księżyc wyszedł mgławo w powietrznej wilgoci. 
Kazimierz Przerwa-Tetmajer

poniedziałek, 3 listopada 2014

Pod wierchami Tatr II


Ciemnosmreczyński las


To jest mój najpiękniejszy sen...

Tam w pustce, ciemnych jezior głąb,
ciemnosmreczyński szumi las,
skał głuchych nad wodami zrąb,
uśpiony, wiekuisty Czas...

Od Ciemnych Smreczyn idzie szum
z niskiej doliny, z starych drzew,
i skał straszliwych cichy rum
owija w kołyszący śpiew...


Kazimierz Przerwa-Tetmajer
fragment 





Pod wierchami Tatr (I)


Wiatr. Huczą zamgławione nad wierchami głusze,
słońce ma blask ołowiu - wtem z południa płynie
biały, podarty obłok - rozwiał w chmur głębinie
olśniewających blasków pełne pióropusze.


W śnieżnomodro-ognistych barw fosfor się mieni,
pali się na powietrzu i jak szmat płomieni
wznosi się i zwisa wśród otchłani mglistej.

A od północy błękit krysztalno-przejrzysty,
cud błękitu ! W mgieł wpłynął sine fijolety
i objął w blask dalekich gór złociste grzbiety


Kazimierz Przerwa-Tetmajer
fragment "Z Kasprowego Wierchu"


poniedziałek, 27 października 2014

Lwy na wyspach szczęśliwych (IV)

Wyspa podobna jest do małej gwiazdy,
której okrutny przestwór (że zbyt drobna)
nie zauważa nawet, gdy ją burzy.

Maria Rainer Rilke 

niedziela, 26 października 2014

Te, co skaczą i fruwają



Bestiarium

fot. Ania G.

Kocie opowieści I


Koty

są jak Bóg
brak słów na uzasadnienie
ich obecności

nie tolerują gestów na poparcie
uczuć co do których wiadomo

jeżeli się tulą
to z potrzeby ciała

jak On o chmury one o firanki
ocierają się zawsze kiedy dłużej nie wracasz

pozornie bezczynne tkają swoje ruchy
które nocą odtwarzasz jak kod prawd najgłębszych

twoich bliskich traktują
według niepojętych kryteriów
okrucieństwa i łaski

kiedy się budzisz
na ogół ich nie ma

Jarosław  Mikołajewski 


sobota, 25 października 2014

Lwy na wyspach szczęśliwych (III)

Na wyspach Bergamutach 
Podobno jest kot w butach,
Widziano także osła,
Którego mrówka niosła,
Jest kura smograjka
Znosząca złote jajka,
Na dębach rosną jabłka
W gronostajowych czapkach,
Jest i wieloryb stary,
Co nosi okulary,
Uczone są łososie
W pomidorowym sosie
I tresowane szczury
Na szczycie szklanej góry,
Jest słoń z trąbami dwiema
I tylko... wysp tych nie ma. 



Jan Brzechwa

wtorek, 21 października 2014

Lwy na wyspach szczęśliwych (II)



Wyspa


Kiedy się szumem, tłumem, gwarem
Ludzkie skupiska ustokrotnią
Najdroższym na świecie towarem
Będzie samotność
Tęsknotą ciszy uciekamy
W bezludność wyspy, słonce południa
Lecz kiedy na niej zamieszkamy
Wyspa przestanie być bezludna
Przybędzie z nami trud i strach
Niewola dat, historii schemat
Jak pięknie wiatr układa piach
Tam gdzie nas nie ma

Jonasz Kofta

Lwy na wyspach szczęśliwych (I)



Prośba o wyspy szczęśliwe

A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.

Konstanty Ildefons Gałczyński




poniedziałek, 19 maja 2014

Matsubara Hisako "Szelest złotolitego brokatu"

Hiromy, Matsubara Hisako, Szelest złotolitego brokatu, Okres ochronny na czarownice, Lao Hann

Blue Lantern by Hiromy Credit Line: http://skroc.pl/84b3b
Dumka nad japońskimi zaduszkami

Nie tak dawno spędziłam chwile zadumy przy grobach bliskich. Kiedy natrafiłam na poniższy fragment w książce Hisako Matsubary nie mogłam się oprzeć porównaniom. Z jednej strony tak odmienne, z drugiej bliskie mojej słowiańskiej duszy. Światełka lampionów chybocące się na morskiej fali wydały mi się zniczami migającymi na wietrze.

"Kiedy słońce zachodziło nad przybrzeżnymi skałami, coraz więcej ludzi gromadziło się na wybrzeżu. Przynoszono trzcinowe okręciki dla dusz zmarłych – zwane obon – z wysoko podniesionym dziobem i stromą rufą. Niektóre z nich były tak duże, że musiało je dźwigać aż sześciu mężczyzn, inne mogło nieść tylko czterech lub nawet dwóch. Wszystkie te okręciki miały maszty przymocowane grubym łykiem pomiędzy dziobem a rufą oraz czworokątne żagle, na których grubymi, czarnymi pociągnięciami pędzla były wypisane imiona.