poniedziałek, 19 maja 2014

Matsubara Hisako "Szelest złotolitego brokatu"

Hiromy, Matsubara Hisako, Szelest złotolitego brokatu, Okres ochronny na czarownice, Lao Hann

Blue Lantern by Hiromy Credit Line: http://skroc.pl/84b3b
Dumka nad japońskimi zaduszkami

Nie tak dawno spędziłam chwile zadumy przy grobach bliskich. Kiedy natrafiłam na poniższy fragment w książce Hisako Matsubary nie mogłam się oprzeć porównaniom. Z jednej strony tak odmienne, z drugiej bliskie mojej słowiańskiej duszy. Światełka lampionów chybocące się na morskiej fali wydały mi się zniczami migającymi na wietrze.

"Kiedy słońce zachodziło nad przybrzeżnymi skałami, coraz więcej ludzi gromadziło się na wybrzeżu. Przynoszono trzcinowe okręciki dla dusz zmarłych – zwane obon – z wysoko podniesionym dziobem i stromą rufą. Niektóre z nich były tak duże, że musiało je dźwigać aż sześciu mężczyzn, inne mogło nieść tylko czterech lub nawet dwóch. Wszystkie te okręciki miały maszty przymocowane grubym łykiem pomiędzy dziobem a rufą oraz czworokątne żagle, na których grubymi, czarnymi pociągnięciami pędzla były wypisane imiona. 

Różnobarwne lampiony chwiały się na wyprężonych linach lub zwisały z poprzecznych drążków żagli, ale w żadnym z nich nie paliło się jeszcze światło.

- Jeszcze nie pora [...] – Przypływ się jeszcze nie skończył! [...] musicie ustawić okręcik na kilka metrów w głąb lądu, bo inaczej dusze zmarłych pomyślą, że trzeba już wyruszać. [...]

Wśród śmiechów i pokrzykiwań coraz gęściej tłoczyły się na brzegu podobne do cieni postacie. Tu i tam paliły się już pochodnie wysokości człowieka, zatknięte w piasek wzdłuż wybrzeża. Za każdym uderzeniem fali zapalały się nowe, aż wzdłuż krętej linii brzegu utworzył się jakby sznur pereł z migocących na wietrze świetlnych punkcików. [...]

Cienie tancerzy kołysały się tam i z powrotem. Zewsząd dochodziły rytmiczne klaskania i podniecające okrzyki. Z początku śpiewały tylko dzieci, potem włączyły się kobiety, a w końcu i mężczyźni, którzy przytupując i kołysząc się tańczyli dookoła pochodni.

Pieterjan Vandaele, Matsubara Hisako, Szelest złotolitego brokatu, Okres ochronny na czarownice, Lao Hann

Fot. Pieterjan Vandaele Credit Line: http://skroc.pl/63bce
Śpiewali o tym, jak dobrze było wiedzieć przez trzy dni, że dusze zmarłych są tak blisko, a teraz nadeszła noc pożegnania i księżyc w pełni jest już na niebie, aby swoją poświatą kierować podróż zmarłych w odległą krainę. I ciągle powtarzał się refren:

Powróćcie do nas
Na przyszły rok.
Powróćcie znów...

- Teraz przypływ niemal osiągnął swój szczyt [...] - i wiatr wieje już z właściwego kierunku. [...]

Pochyliłam się więc nad moim okręcikiem i zapaliłam na nim obie latarenki. W ich łagodnym świetle odczytałam imiona: Nagayuki i Tomiko, które uprzednio wymalowałam na białym żaglu. [...]

Wreszcie pozostało mi już tylko zestawić potrawy, które chciałam umieścić na moim okręciku. Obyczaj wymagał, ażeby wyposażyć obficie dusze zmarłych na długą podróż powrotną do odległej krainy w to, co zmarli za życia najchętniej jadali. [...]

Kiedy przypływ osiągnął swój punkt szczytowy i kiedy również ostatnie pochodnie na brzegu, jedna po drugiej, zgasły, sprawdziłam czy obie moje latarenki dobrze się palą, i upewniłam w ich świetle, że wszystkie potrawy leżą w porządku na liściach lotosu. W końcu zdjęłam pokrywki z obu glinianych czajników, bo podobno dusze zmarłych nie mają dość siły, by je samodzielnie usunąć.  

Potem ostrożnie podniosłam mój okręcik obon. [...] Im głębiej wchodziłam w wodę, tym wyżej unosiłam mój okręcik, aby uchronić go od pierwszego zetknięcia z wodą, co oznacza początek pożegnania.

Na brzegu za mną dzieci, kobiet i mężczyźni coraz smutniejszymi głosami śpiewali swój refren:

Powróćcie do nas
Na przyszły rok.
Powróćcie znów.


Pieterjan Vandaele, Matsubara Hisako, Szelest złotolitego brokatu, Okres ochronny na czarownice, Lao Hann

Fot. Pieterjan Vandaele Credit Line: http://f1c12.skroc.pl
Wreszcie spuściłam pieczołowicie mój okręcik na wodę i rozkołysałam go obydwiema rękami. Zwróciłam go dziobem ku pełnemu morzu [...] odepchnęłam go posuwistym ruchem i patrzyłam jak się ode mnie oddalał.

Modliłam się do wiatru, aby mocniej wiał z gór, żeby żagiel z obu imionami mógł mocniej się wydąć i mój okręcik mógł szybciej osiągnąć linię widnokręgu.

Prosiłam świeczki w moich latarenkach, ażeby paliły się długo, o ile to możliwe przez całą noc, i oświetlały drogę w daleką krainę".


Matsubara Hisako, Szelest złotolitego brokatu, Okres ochronny na czarownice, Lao Hann - - -
Hisako Matsubara, "Szelest złotolitego brokatu", przeł. Krzysztof Radziwiłł, PIW, 1982, s. 5 – 12.











3 komentarze:

  1. Czy książka jest równie piękna jak te niebieskie lampiony?

    Rzeczywiście święto trochę przypomina nasze zaduszki, ale jednak łódek u nas nie ma... Nie mówiąc o tańcach. Nie żebym chciała przeszczepiać obon na polski grunt i przesuwać zaduszki na środek lata, bo odpowiada mi rodzimy zwyczaj, ale mimo wszystko dla Japończyków chapeau bas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... ten niebieski lampion jest wyjątkowy. Książka niezła, ale jednak... O ile pamiętam, to autorka przeszczepiona na grunt niemiecki i w takim też języku napisała powieść. Tu chyba lampion wygrywa! :)

      Ale święto lampionów mi się podoba. Bardziej niż Zaduszki przywodzi na myśl Noc Świętojańską, kiedy to dziewczęta puszczają wianki z zapalonymi świeczkami na wodę...

      Usuń
    2. Noc świętojańska, prawda! :-)

      Usuń